Dzień 1 – Tranzyt z Malagi do Maroka i pierwszy nocleg w Tetuan
Naszą motocyklową wyprawę do Maroka rozpoczęliśmy od lotu do Malagi. Dzień pierwszy to głównie logistyka i dotarcie do właściwego punktu startowego. Po wylądowaniu, całą szóstką udaliśmy się Uberem na parking Malaka, gdzie czekały nasze motocykle. Nie obyło się bez małego zamieszania – motocykl wynajęty przez Skiesa został dostarczony pod restaurację zamiast na parking. Jasiek i Skies odebrali go we dwóch, a reszta grupy w tym czasie przygotowała się do wyjazdu.

Po południu ruszyliśmy w stronę portu w Algeciras, skąd zaplanowaliśmy przeprawę promową do Maroka (Tanger Med). Ważna uwaga dla podróżujących motocyklistów – przy porcie natrafiliśmy na tzw. „naciągaczy”, którzy wprowadzają w błąd informując, że kasy są zamknięte. Finalnie znaleźliśmy kasy i tam kupiliśmy bilety – dlatego trzymajcie się oficjalnych kas biletowych. Wstawiamy lokalizację parkingu i kas, by inni nie musieli błądzić –

Prom AML (Africa Morocco Link) odpłynął około 19:00, a my po przekroczeniu granicy i przestawieniu zegarków (czas lokalny w Maroku to –1h względem Polski) znaleźliśmy się na afrykańskim lądzie. Odprawa była dość nerwowa – mimo początkowo przyjaznej atmosfery, nagrywanie czegokolwiek okazało się problematyczne. Musieliśmy usunąć materiał, by uniknąć nieprzyjemności z celnikami.
Wieczorem ruszyliśmy w stronę Tetuan, omijając autostrady. Do hotelu Prestige dotarliśmy około 22:00. Pierwsze zaskoczenie? Parking podziemny, który okazał się… siłownią i magazynem, ale bardzo dobrze sprawdził się jako miejsce dla motocykli. Po kolacji udaliśmy się na nocleg – to był dzień pełen emocji, a niektórzy z nas byli już na nogach od 24 godzin!
Podsumowanie dnia: