A miało być tak pięknie… Motocykl był już spakowany, a tu… śnieg po kolana w Kotlinie Kłodzkiej…
Telefon od Kracków i Tminków, którzy są już na miejscu, przekreśla nasze plany i zamieniamy motocykl na samochód. Późnym wieczorem w śnieżycy dojeżdżamy do Willi pod Jaskinią w Kletnie. Miejscówka rewelacyjna – Kracek zorganizował Majówkę na medal.
Zimową sobotę spędzamy na spacerze niedaleko trasy na Śnieżnik oraz później jako jedyni turyści wjeżdżamy wyciągiem na Czarną Górę. Tam śnieg po pas blokuje dalsze zwiedzanie i po półgodzinnym wyczekiwaniu na uruchomienie kolejki wracamy zmarznięci do Willi. Większość majówkowiczów już przybyła, więc siadamy przy wspólnym ognisku. Znalazło się również kilkanastu odważnych, którzy przyjechali na motocyklach. I od tego czasu pogoda się poprawiła, a nam ciekła ślina na dźwięk motocyklowego silnika…
Niedzielny poranek poświęcamy na zwiedzenie Kopalni Uranu w Kletnie. Zimno, ale kolorowo i z fajnym przewodnikiem. Południe to zwiedzanie Jaskini Niedźwiedziej, która przeżywa oblężenie turystów. Znajomi odstępują nam swoją rezerwację wejściówki, gdyż bez niej nie mielibyśmy szans tam wejść. Jaskinia duża, ładne stalaktyty i stalagmity, niestety arogancki przewodnik służbista psuje całokształt.
Pierwszomajowy dzień zaliczamy na czeskiej Ścieżce w Obłokach. Extra sprawa – byliśmy też w miarę wcześniej, około południa były już takie kolejki, że bez szans wejścia. Najpierw wjeżdżamy kolejką na szczyt góry, aby następnie wejść na docelowy obiekt. Na szczycie jest wietrznie, ale widoki super. Jakoś dalej nie rozumiem dlaczego Mariusz nie chciał wejść na sieć nad 50 metrową przepaścią… A dla tych odważnych (i cierpliwych – następny ogonek czekających ludzi) – w dół można zjechać ekstremalną zjeżdżalnią.
Drugiego maja Mariusz spędza w zdalnej pracy, a ja zabieram się z ekipą do Podziemnego Miasta Osówka. Szkoda, że takich rzeczy nie uczą w szkołach. Jestem zafascynowana projektem Riese, uważnie słucham przewodnika opowiadającego wiele ciekawostek związanych z Osówką, Górami Sowimi i Dolnym Śląskiem. Mały incydent (szaleńczo jadący z naprzeciwka Renault uderza mi w lusterko) nie psuje wycieczki, ale jest przestrogą, że muszę zaopatrzyć się w kamerkę samochodową.
Do zwiedzania i odkrywania pozostało nam jeszcze wiele miejsc. Teresa to istna skarbnica informacji o tych terenach – dzięki za pomysły! Majówkę kończymy z obietnicą powrotu w te strony na motocyklu – a będzie do tego okazja. Rodzice wyjeżdżają niebawem do Lądka Zdroju do Sanatorium!