Podsumowanie Sezonu 2015
Trochę pojeżdżone po Polsce, trochę po Czechach czy Słowacji. To także wakacje na wyspie i wypożyczony sprzęt, by pośmigać trochę po Majorce. Generalnie było nieźle.
Sezon będę też wspominać ze względu na częste wyjazdy do Białegokału gdzie nie dość, że odpoczywałam od zgiełku miast, to jeszcze dobrze zjadłam i świetnie się bawiłam w gronie znajomych. Shadowisko w Sielpi było okazją do zjeżdżenia kieleczczyny w czerwonych (po raz pierwszy nie czarnych) koszulkach zlotowych. Czesko-Polski bis to najbardziej spartańskie warunki w jakich przyszło nam przebywać na którymkolwiek z Shadowisk – z tego też względu zapadło nam w pamięci. Majówka w Pieninach była dobrą okazją do rozmów z wszystkimi uczestnikami i poznania nowych osób. Takie kameralne wyjazdy są chyba najlepsze. Muszę też wspomnieć o marcowej Ostrawie. Co prawda przyjechaliśmy tam samochodami, ale spotkaliśmy się na wspólnej imprezie na Stodolni z warszawką grupą Shoc.
Wspomniana Majorka to wakacje na których odkryłam, że nie tylko plażing-smażing jest fajny. A zwiedzanie „ciepłych krajów” z wiatrem we włosach jest o niebo lepsze niż z klimatyzowanego samochodu.
Z uwagi na przeprowadzkę Mariusza do Myślenic, często zapuszczamy się w małopolskie rejony – Dobczyce z jeziorem, zaporą i zamkiem czy Lanckorona i Wieliczka z przepysznymi pierogami. O Śląsku też nie zapominamy i na celowniku jest m.i. Złoty Potok i pyszne pstrągi. Nie zapomnę też powrotu z Red Zone z Radzanowa, gdzie nawigacja poprowadziła nas nocą, środkiem lasu przez Puszczę Niepołomicką Drogą Królewską – oh te świecące oczka zwierzątek w krzakach 🙂 …
Sezon Mariusz kończy październikowym wyjazdem do Bremen na wystawę malarską Gosi (Echeneis). Nocuje u Arasa i Miśki, którzy tam teraz mieszkają, a z którymi zaczynaliśmy naszą przygodę z motocyklem… Jaki ten świat jest mały…